Poronienie chybione – historia

To był piękny, słoneczny dzień 19.07.2023r. Długo czekaliśmy na tą wizytę, aby Mąż mógł usłyszeć bijące serduszko naszego Maleństwa. Wstaliśmy tuż przed świtem, zjedliśmy pyszne śniadanie po którym pojechaliśmy na wizytę. Wszystko było pięknie, tak jak sobie wymarzyliśmy. To miał być nasz dzień – pełen zakupów do nowego domku, w którym mieliśmy być już w trójkę.

Po przywitaniu się z moją Lekarką, wypisaniu skierowań na badania nastąpiło badanie USG. Już nie mogłam się doczekać, aby zobaczyć Maleństwo na tym malutkim ekranie.
Patrzyłam na swoją Panią Ginekolog i w pewnym momencie zamiast uśmiechu zobaczyłam jak po policzkach spływają Jej łzy. Zapytałam co się dzieje-odpowiedziała, że serduszko nie bije.

poronienie chybione historia

Cały mój świat zatrzymał się w miejscu. Nie wierzyłam w to, co usłyszałam. Zaczęłam tak strasznie płakać.. Dlaczego ja? Dlaczego moje Maleństwo?

Po zakończonym badaniu, zawołałam Męża i przekazałam smutną informację. Płakaliśmy długo… Dostałam skierowanie do szpitala… I tak zaczął się koszmar.

W szpitalu musiałam czekać siedząc na korytarzu między kobietami w ciąży (co nie było dla mnie w tamtej chwili dobre) na zwolnienie łóżka (brak wolnych miejsc na oddziale). Po przyjęciu na oddział zrobione zostały podstawowe badania, kilkukrotne badanie USG (wykonywane każde przez innego lekarza).

Okazało się, że Maleństwo jak na 10 tydzień jest dość duże (być może był to obrzęk -tego lekarz nie wyjaśnił) – te słowa mnie jeszcze bardziej dobiły.

Dostałam leki poronne i miałam czekać na krwotok. Leżałam, płakałam i czekałam na krwawienie. Po północy się zaczęło..

Nie mogłam wstać z łóżka – poprosiłam o pomoc pielęgniarkę. Dostałam pojemniki i miałam „łapać” skrzepy do pojemniczka.. Nie umiałam, nie mogłam. Siedziałam w łazience i płakałam.

Gdy już doszłam do siebie wyszłam, wtuliłam się w poduszkę i leżałam.

Rano poszłam na badanie i okazało się, że mało co się oczyściło.
Musiałam podjąć decyzję, czy chcę pozostać w szpitalu ok. 2 tygodni i dalej brać farmakologię, czy poddać się zabiegowi i być może wyjść jeszcze tego samego dnia do domu.

Niestety nie umiałam dalej zażywać leków. To było dla mnie straszne.
Zgodziłam się na zabieg i wyszłam tego samego dnia do domu.
Dostałam leki, które miałam brać, aby nie wdała się bakteria i żyć dalej.
Tylko ja nie umiem 🙁

Codziennie rozmawiam z Mężem o tym wszystkim. Zastanawiamy się, czy Malutka (nie robiliśmy badań, ale ja czuję, że to była nasza Lena) czuwa nad nami i patrzy na nas.

Żałuję i nie mogę się pogodzić, że nie zrobiliśmy pochówku. Nie umiem sobie tego wybaczyć. Dużo płacze, nie mam sił żyć.

Nie wiem czy uda mi się to wszystko poukładać.
Do pracy nie mam sił wrócić, nie chce, nie umiem.
Co mam robić? Tak bardzo mi Jej brakuje 🙁

MamaAnioła

Jeżeli Ty też chcesz podzielić się swoją historią, możesz zrobić to tutaj: https://www.poronilam.pl/kontakt/podziel-sie-swoja-historia/

5/5 - (1 głosów / głosy)

11 thoughts on “Poronienie chybione – historia

  1. Sama to przeszłam. Teraz urodziłam tęczowe dziecko. Też zostawiłam w szpitalu. Nie zrobiłam pochówku. Tłumaczymy sobie tak, że może zbadają dlaczego doszło do poronienia i to przyczyni się do uratowania innego maleństwa. Może odkryją coś co jest ważne, dlaczego nas to spotkalo i uchroni inną osobę przed ta duża strata

  2. Kochanie płacz, krzycz, rzucaj wszystkim dookoła jeśli tego właśnie potrzebujesz. To Twoja żałoba, Twoje cierpienie i Twój ból masz do niego pełne prawo. Malutka na pewno patrzy na Was i czuwa nad Wami. Miałam bardzo podobna historię do Twojej. Też 10 TC też poronienie zatrzymane i też ryczalam w łazience szpitalnej z pojemnikiem w dłoni. Minęło pół roku a ja nadal ryczę i nawet teraz gdy piszę ten komentarz lecą mi łzy jak grochy. Tule Cię mocno do serca i życzę Ci dużo wsparcia od najbliższych, ja niestety go nie dostałam. Pamiętaj Kochana jej Mamą będziesz już zawsze <3

    • Ściskam Cię mocno i wierzę,że Nasze Anioły będą czuwały nad nami zawsze
      Nie było nocy w której Laleczka mi się nie śniła.
      Tak strasznie tęsknię:(

      Niestety najbliżsi również nie wspierają, wręcz dziwią się że ja to przeżywam.
      Nikt, kto tego nie przeżył nie będzie wiedział co czujemy.
      Nikt,kto tak bardzo nie kochał Aniołów nie pozna naszych łez.

      Tak jak Ty wsparłaś mnie słowami, tak i ja wspieram Ciebie. Pamiętaj,że Nasze Anioły bawią się razem na tych niebiańskich łąkach ❤
      Moc uścisków dla Ciebie

      Dlatego wspierajmy się kochane Kobiety bo ten czas jest strasznie ciężki a tylko MY wiemy co czujemy

  3. Przeszłam to dwa razy.Pierwsza ciąża zakończona w 8 tyg,po roku urodziłam córeczkę,po sześciu latach straciłam ciążę w 12 tyg.teraz mam też synka który ma 9 miesięcy.Plakalam,krzyczałam,milion myśli na minutę i to cholerne pytanie DLACZEGO JA?!!!!Teraz myślę że tak miało być… zostałam wynagrodzona dwójką cudownych dzieci.Ściskam mocno, dużo siły

  4. Gdy pisałam moja historię płakałam strasznie. Teraz,gdy znów ją czytam tutaj płacze jeszcze bardziej.
    Czas nie leczy ran. Ja cały czas czuje tą pustkę. Czy to rano, południe czy wieczór..poniedziałek, środa czy sobota.. nigdy nie zapomnę o Moim Małym Aniołku

    „Tak strasznie cieszyłam się że będę Cię miała. Tak strasznie szybko mi Cię zabrano.
    Nigdy nie nauczę się żyć bez Ciebie Lenko”

  5. Kochana też straciłam maleństwo w 10 tygodniu.Też było opuchnięte.I też był to 19.07.2023.Nie miałam szans pochować dziecka.Bo mi wypadło.Ale chodzę na grup dzieci martwo urodzonych.Pomyś o psychologu

  6. Jestem dokładnie na takim samym etapie co Ty.
    O tym, że serduszko mojego dziecka nie bije dowiedziałam się 24.07.2023 – w dniu moich urodzin. Dzień później trafiłam do szpitala, diagnoza została potwierdzona, zostałam przyjęta na oddział i dostałam tabletki wywołujące skurcze. Urodziłam moje maleństwo około 15tej 25.07.
    Ciężkie to wszystko…
    Wyczekane, planowane…
    Łzom nie ma końca.

    Jestem tylko wdzięczna Paniom położnym za opiekę, szczególnie Pani Teresce która przytulała mnie w najgorszym momencie.

  7. Wiem doskonale co czujesz.
    Ja straciłam swoją ciążę pod koniec 12 tygodnia. Dokładnie w dniu swoich urodzin dowiedziałam się, że serduszko mojego maleństwa nie bije. Potem szpital, wywoływanie, zabieg. Ciężko mi jest się z tym pogodzić, a najbardziej z tym że miałam prawo pochować swoje Dziecko, ale nikt mnie o tym nie poinformował ( dowiedziałam się później ). W ankiecie która dostałam było od razu wpisane „pochówek zbiorowy”.

  8. Mam za sobą podobną historię co Ty. Dokładnie 19.07.2023 wizyta u lekarza ginekologa i ta diagnoza – brak akcji serca. Lekarz długo patrzył na monitor USG nim mi o tym powiedział – jakby sam w to nie mógł uwierzyć. Kolejnego dnia przyjęcie do szpitala i wywołanie poronienia. Niestety skończyło się zabiegiem, bo kolejnego dnia po padaniu USG okazało się, że macica jeszcze się nie oczyściła. Poza tym brak wsparcia w szpitalu ze strony personelu na poronienie bez zabiegu. Ze względu na szacunek dla tego małego ciałka, aby nie skończyło zwyczajnie w odpływie toalety godzę się na wyłyżeczkowanie z nadzieją na to, że będzie też można pobrać próbkę do badań i określić płeć dziecka, dokonać pochówku, przeżyć żałobę. Niestety próbka została zabezpieczona niewłaściwie i dalsze zmartwienie co dalej? Można było ponowić badania z materiału archiwalnego, który jednocześnie jest pobierany do badań histopatologicznych – i tym razem się udało. Trzeba było jednak tak długo czekać, bo wynik otrzymaliśmy dosłownie w miniony poniedziałek, czyli po ponad 1,5 miesiąca od zabiegu. Teraz ruszamy z dalszymi formalnościami. Jest mi już dużo lżej, że znam płeć dziecka i będę mogła je godnie pochować. Ja na szczęście mam już w domu dwójkę dzieci i to niejako osładza mi ten smutek ale dla matki strata każdego dziecka to ból i cierpienie. Tym bardziej, że starsza córeczka już pyta o to dlaczego tak się stało i też to przeżywała, że nie może zobaczyć tego dzieciątka.
    Bardzo Ci współczuję i życzę Ci, abyś w tym zmartwieniu znalazła też nadzieję na lepsze jutro. Że to Twoje cierpienie przyniesie w przyszłości obfite owoce. Bądź dobrej myśli. Ściskam ciepło.

  9. Witajcie, ja poroniłam dwa razy. Pierwszy raz 17.08.2022, drugi raz 22.08.2023- dzień przed moimi urodzinami dokładnie o 20:10 pożegnałam swoje marzenie na sali zabiegowej. Dokładnie w rocznicę mojej pierwszej straty 17. 08. 2023 potwierdziłam że moje malutkie serduszko przestało bić. Chciałabym odczarować te dni i za rok w sierpniu,może we wrześniu urodzić dziecko. Marzę o tym, wierzę w to i walczę. Życzę sobie i Wam dużo siły, wytrwałości i determinacji. Żeby po tym co przeszłyśmy już nic nie było nam straszne.

  10. Kochane Kobietki
    Czytam to wszystko I płacze.
    Dni płyną smutek i cierpienie zostaję.
    Nie umiem żyć i nie wiem czy będę umiała-milion myśli w głowie.
    Wczoraj do mojego Aniołka o którym mowa w tej naszej historii dolaczyl kolejny Anioł. Tak starsznie jest to dla mnie niesprawiedliwe 🙁

    Dlaczego życie zabiera mi całe moje szczęście
    Chyba nie mam już sił walczyć:(

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *