Stwierdziliśmy z mężem, że po ślubie będziemy starać się o dziecko. Wyszło za pierwszym razem. Dwie kreski. Słabe hcg, bo tylko 17 w dniu spodziewanego okresu. Nie wiedziałam,że może się skończyć źle.
Bardzo zależało mi na tym aby pójść szybko na L4, ponieważ pracowałam w przedszkolu integracyjnym.
Bałam się, że mogę dostać od dziecka w brzuch albo, że zachoruje. Na wizytach nic nie było widać. W okolicach 5-6 tygodnia lekarz pogratulował mi, że to ciąża ale pęcherzyk jest krzywy i da mi tabletki bym brała i żebym przyszła za 2 tygodnie do niego. Tabletki zaczęły mi się kończyć więc na NFZ poszłam do ginekologa.
Okazało się, że to był ten sam, co prywatnie byłam u niego. Opowiedziałam mu, że przyszłam po tabletki, bo mi się skończyły. On zbadał mnie i powiedział,że ciąży nie ma. Na co ja zaczęłam tłumaczyć, że tydzień temu Pan Doktor gratulował mi ciąży. Zadzwonił telefon do niego, odebrał zostawiając mnie bez odpowiedzi. Mówił do słuchawki jakie zakupy chce do domu.
Czułam, że to mi się śni, że to nie możliwe.
Wytłumaczył mi później, że już nie ma ciąży, że doszło do poronienia. Polecił mi swoją klinikę, zaproponował zabieg łyżeczkowania. Mówił, że u niego nie boli, a gdzie indziej boli. Byłam w szoku. Zadzwoniłam do bliskich, powiedzieli,żebym poszła do innego lekarza. Inny lekarz potwierdził, że nie widzi już ciąży, możliwe że to ciąża pozamaciczna. Poinformował mnie co może się dziać, jeśli to taka ciąża. Kazał szybko zrobić grupę krwi i badanie hcg w ciągu dwóch dni. Bałam się, że będzie mnie bardzo brzuch bolec. Opowiedziałam mężowi, że jeśli coś by się działo dziwnego że mną, to żeby dzwonił na pogotowie.
Hcg spadało z dnia na dzień.
Wiedziałam,że już nie ma nadziei. Zaczęłam krwawić w moje imieniny, gdzie otrzymywałam jeszcze telefony i SMS z życzeniami o treści, które też dotyczyły dziecka, którego nie mam już. Bardzo bolało mnie to oczywiście, że popadłam w depresję. Z pomocą książek psychologicznych o pozytywnym myśleniu podniosłam się i walczyłam dalej. Wierząc,że nie powtórzy mnie się to już nigdy.
Po dwóch latach starań znów pojawiły się dwie kreski, tym razem również z dziwnym krwawieniem.
Myślałam, że to plamienie imitacyjne ale trwało to do 5 dni. Znalazłam lekarza, który mnie przyjął, stwierdził, że nie widzi nic na USG. Powiedział, że to wczesna ciąża. Kazał mi leżeć w łóżku przez tydzień i brać tabletki. Tak zrobiłam, bałam się, że znów może być źle. Jednak hormony, które mi towarzyszyły, uświadomiły mi jedną rzecz. Poprzednia ciąża już dawno umarła, zanim lekarz mi to potwierdził.
Miałam w głowie,że żadne łzy mi nie pomogą jeśli się to powtórzy, ponieważ depresja nie jest dobrym doświadczeniem .Lekarz dał mi diagnozę ,że krwawienie było znów poronieniem. Owszem płakałam nawet w gabinecie, bo znów to samo. Stwierdziłam z mężem,że jedziemy na urlop by odpocząć. Mieliśmy wypadek na A4. Otarliśmy się o śmierć, nic nam nie jest. I właśnie wtedy zrozumiałam, że życie ma się jedno, trzeba korzystać z tego co mam.
Mam kochającego męża i najważniejsze, że my żyjemy.
Dzięki temu możemy dalej próbować, a jeśli nie wyjdzie, skorzystać z adopcji lub też innych form. Dotarło do mnie, że nie mogę się poddawać, muszę szukać przyczyny ale nie popadać w depresję. Lekarz u którego nie mogłam być w drugiej ciąży, bo był na urlopie stwierdził, że mój organizm może traktować zarodki jak wrogów i możliwe, że mam problemy na tle immunologicznym. Zlecił badania. Ja natomiast wyczytałam, że osoby z alergią na pyłki traw nie powinny też jeść pszenicy, skoro są na nią uczulone. Podjęłam sama decyzję, że ograniczam pszenicę. Bardzo schudłam, przez to lepiej się czuje. Wierze w to,że może tym razem wyjdzie, a jeśli nie, to ustaliłam datę 3 lat na starania, co łącznie da nam 5. Jeśli do tego czasu nam nie wyjdzie, to i tak chcemy być rodzicami. Ciągle w głowie mam ten wypadek, który dał nam nową szansę.
Dlatego nie chcę się martwic, smucić, chcę żyć.
Chcę żyć tak bym nie czuła się gorsza przez to, że nie wychodzi. Czytam książki psychologiczne, które opowiadają o pozytywnych afirmacjach. Wyobrażeniu sobie celu. Wierzę w to, że kiedyś tak się stanie, że będę w zdrowej ciąży i urodzę zdrowe dziecko i o to się modlę.
Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, wypełnij formularz.
Przeczytaj też inne historie TUTAJ >>> Wasze historie
zdjęcie: pixaby.com