Mam 38 lat i mam 2 letnia córeczkę. Miałam ciężki poród przez 28 godzin, który zakończył się cesarskim cięciem.
Pierwsze 2 miesiące życia mojego dziecka to były kolki po 6-8 godzin.
Okazało się, że to była alergia na mleko krowie.Za późno trafiliśmy do specjalisty, który nam to uświadomił ale daliśmy rade przez to przejść. Rok później zaszłam w ciąże, która w 12 tygodniu zakończyła się poronieniem. Okazało się, że dziecko było chore, był to synek, o którym zawsze marzyłam. Tylko dzięki wierze w Jezusa mogłam przez to przejść. To było jak huragan, który spowodował, że zostałam pobita ale nie pokonana całkowicie
Została mi nadzieja…
Pół roku później znów zaszłam w ciąże, płakałam z radości jak zobaczyłam dwie kreski na teście ciążowym. Lecz moja radość nie trwała długo… W 7 tygodniu ciąży znów poroniłam. Pisząc to jestem parę dni po zabiegu. Trzyma mnie przy życiu moja córeczka i nadzieja, która jeszcze nie zgasła w moim sercu.
Zrobię wszystkie badania, zmienię lekarza i nawet dietę jak będzie to potrzebne.
Nie poddam się bo chce mieć jeszcze dziecko.
Nie obchodzą mnie statystyki i nawet mój wiek, bo zanim zaszłam w pierwszą ciąże lekarz ginekolog ze sporym doświadczeniem stwierdził, że nie będę mieć dzieci. Ja w to nie uwierzyłam i nie poddałam się w walce!
Żyje we mnie nadzieja…Będąc w szpitalu już dwa razy widziałam, że nie tylko ja mam takie problemy. Jest więcej kobiet, które przechodzą przez takie tragedie. Wiem jedno, że najważniejsze jest wsparcie bliskich i to żeby psychicznie sobie z taką tragedią poradzić. Na to potrzeba czasu i determinacji. Mnie też pomogła wiara. Jeżeli przechodzicie też przez taka tragedie jaką jest strata dziecka, to proszę NIE PODDAWAJCIE SIĘ I WALCZCIE!!!
Wierze w to, że za niedługi czas napisze własnie tutaj że urodziłam zdrowe dziecko!
Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, wypełnij formularz.
Przeczytaj też inne historie TUTAJ >>> Wasze historie
zdjęcie: pixaby.com