Historia mojego poronienia
„Do kołyski – Dżem. Dziś jest ten dzień gdzie mam siłę wam o czymś opowiedzieć. Opowiedzieć o Moim Dziecku, które się nie narodzi. Dziś mija 42 dzień, kiedy mój świat się zawalił. Usłyszałam słowa, których nigdy w życiu żadna matka nie chce usłyszeć „… martwa ciąża..” Słowa, które wywołały lawinę smutku i rozpaczy.
„To nie możliwe przecież takie rzeczy znam tylko z opowieści, to nie modło mi się przytrafić”- jednak los był okrutny a prawda bolesna.
Pamiętam ten dzień jak przez mgłę, szok, żal i tą cholerną bezsilność!! Prawda była tak brutalna a diagnoza brzmiała jak wyrok. Słowa lekarza” Czy jest Pani gotowa zakończyć ciąże?… zapewnimy opiekę psychologa…trzeba wykonać zabieg..” dzwonią mi w uszach nieustannie..
Życie jest czasami okrutne straciłam swój skarb ale się pozbierałam. W domu czekał na mnie najlepszy psycholog i lekarz jakiego mogłam sobie wymarzyć. Mój syn Kornel. To on sprawił, że musiałam być silna i nie rozpaczać. Jeszcze często do mnie wraca smutek i łzy ale radzę sobie z nimi. Piszę to wszystko nie po to byście mi współczuli ale po to, że możecie mnie zapytać jak się czuję, czy wszystko ok. Nie musicie obchodzić się ze mną jak z jakiem ponieważ ja żałobę przeżywam po swojemu ale też chce pamiętać o tym, że Moje Dzieciątko istniało, żyło. Ten post zatytułowałam „Do kołyski” Dżem ponieważ w niej są słowa, które wyciszają moje emocje: ” Śpij, nocą śnij Niech zły sen Cię nigdy więcej nie obudzi Teraz śpij. Niech dobry Bóg Zawsze cię za rękę trzyma..”
[pisownia oryginalna]Jeśli chcesz podzielić się swoją historią napisz do nas na adres info@poronilam.pl