Jestem słaba – wzruszająca historia po poronieniu

Mam kilka koleżanek, które poroniły. Jak bardzo ich nie potrafiłam zrozumieć, wiem dopiero dziś. Nigdy też nie pomyślałam, że to może mnie spotkać. Nigdy.

Jestem słaba.

Staraliśmy się o to dziecko prawie 10 lat. Już dawno zdaliśmy się na los – uda się, to się uda; nie, to trudno, widać nie było nam pisane. Zwłaszcza, że mieliśmy już w domu dwoje, dużych dzieci.

Kiedy spóźnił mi się okres, od razu wiedziałam, że to ciąża, mimo że tyle lat tego pragnęłam i zawsze okazywało się, że niestety nie. Byłam spokojna. Niestety ten spokój trwał tylko chwilę. Od momentu zrobienia testu, nie opuszczało mnie przekonanie, że coś jednak jest nie tak.

Miałam za sobą dwie ciąże, pamiętam jak się czułam, a teraz… Tłumaczyłam sobie, że każda ciąża jest inna, że są kobiety, które mają bardzo mało ciążowych dolegliwości, niektóre prawie wcale. Zaklinanie rzeczywistości.

Pierwsza wyczekana wizyta u lekarza wykazała, że ciąża prawdopodobnie jest młodsza niż myśleliśmy i musimy jeszcze poczekać, żeby zobaczyć zarodek i tak wyczekiwane serduszko. A ja ciągle czułam gdzieś w środku, że coś złego się dzieje… Nie potrafiłam się cieszyć tą ciążą. Ciągle panicznie się bałam.

Po kilku dniach zauważyłam lekko brązowe upławy. Kontakt z lekarzem, luteina, kontrola za dwa dni. Nie zdążyłam nawet zażyć pierwszej dawki – plamienia zmieniły się w krwawienia. Lekarz: nie mam dla pani dobrych wiadomości. Natura potrafi zaskakiwać, musimy czekać.

Żegnałam się już z moim dzieckiem. Kiedy po kolejnych dwóch dniach pojechałam do szpitala, byłam gotowa na zabieg, chciałam, żeby to cierpienie jak najszybciej się skończyło. Na oddziale okazało się, że pęcherzyk nadal jest, trzeba sprawdzić przyrost bety HCG, potem zdecydujemy. Dało mi to jakiś maleńki cień nadziei…Dwa dni czekania.

Ciągle krwawiłam. Bardzo bolały mnie plecy, trochę brzuch. Po dwóch dniach okazało się, że beta spada, a USG pokazało, że poroniłam pęcherzyk sama. Mimo że nie miałam dużych bóli i dużego krwawienia, wiem kiedy. Po łyżeczkowaniu, wypisano mnie do domu.

Szpital… Leżałam na sali z dwoma dziewczynami czekającymi na poród. Przecież to nie ich wina, że cieszyły się, że za kilka dni zobaczą swoje dzieci, że opowiadają sobie o ubrankach, wózkach, łóżeczkach. Czy na ich miejscu byłabym inna? Dziś pewnie tak.

Ostatniego dnia pobytu w szpitalu, przyszła do mnie jedna położna i powiedziała, że dość niefortunnie położono mnie na tej sali. Niefortunnie. Tak…
Personel był miły, owszem, ale nikt tak naprawdę się mną nie interesował. Byłam sama. Roniłam moje dziecko tak bardzo samotna. Chyba to bolało mnie w tym wszystkim najbardziej. Przez pandemię nawet mój mąż nie mógł przy mnie być. Nie miałam komu i jak się wypłakać, więc nie płakałam.

Wróciłam do domu. Natura jest bezwzględna. Organizm dość szybko wraca do formy. A dusza? Mam wrażenie, że już nigdy nic nie będzie takie samo, że już nigdy nic nie będzie dobrze, że nic nie będzie miało tak naprawdę sensu, znaczenia. Dużo płaczę. Ciągle zadaję sobie pytanie, dlaczego skoro udało mi się w końcu zajść w ciążę, skończyło się tak, jak się skończyło?

Zawsze myślałam, że jestem silna. Wszyscy tak o mnie myśleli. Pewnie nadal myślą. A ja nigdy nie byłam tak słaba! Tak wystawiona na każdy cios. Tak bezradna. Coś we mnie umarło. Wiem, że jeszcze długo będę płakać, ale bardzo chcę wierzyć i że dla mnie zaświeci jeszcze kiedyś słońce, że wiosna przyjdzie.

Autor: Sisi

Oceń

2 thoughts on “Jestem słaba – wzruszająca historia po poronieniu

  1. Kochana, musisz być silna !
    Jestem po dwóch stratach, jest ciężko momentami chciałabym być z moimi Aniołkami ale mam kochającego męża, rodzinę i wiem że to dla nich muszę być silna i w głębi serca mam nadzieję że będzie mi dane być mama tęczowego dzidziusia.
    Zawsze wszyscy myśleli że I ja jestem twarda ale odkąd straciłam moje maleństwa tak nie jest , jestem słaba w środku, jak gąbka wystarczy spojrzenie malutkiej dzidzi a ja już mam serce w gardle. Staram się być silna ale nie zawsze to wychodzi. Wiem że musimy być silne że dla nas zaświeci słońce! <3

    Ściskam Cie mocno <3

  2. Kochana niedawno to samo przezylam. Niestety zranioną duszę dlugo się leczy.. pamiętaj kochana co nas nie zabije to nas wzmocni..

    trudno się odnaleźć po tym wszystkim ale dasz rade! ;*

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *