Ponad dwa lata starań naturalnych, w międzyczasie procedura in vitro, ostatni transfer udany.
Szczęście trwało kilka dni, później Beta przestała prawidłowo przyrastać, diagnoza: puste jajo płodowe i poronienie w ósmym tygodniu.
Po trzech miesiącach cud – ciąża naturalna. Byłam szczęśliwa, ale bardzo się bałam. W połowie piątego tygodnia pierwsze usg.
Myślałam, że drugi raz nie można mieć takiego pecha – znów pusto, w dodatku pęcherzyk ciążowy bardzo dziwny, nieregularny i znów poronienie.
Nigdy nawet nie ujrzałam na monitorze zarodka, nie usłyszałam serduszka Jestem zła na cały świat za to co nam się przytrafiło po raz kolejny, że życie jest aż tak niesprawiedliwe i bezlitosne.
Autor: Zawiła historia
Rozumiem Twój bol, rozczarowanie, zal do całego świata. Ale mimo to, chciałabym Ci napisać, zebys nie traciła nadziei. Bo nadzieja jest- wiecie,że ciaza jest możliwa. Ja też straciłam ciaze. Staraliśmy się o dziecko ok.5lat i latem spotkało nas to szczęście. Ciaza przebiegała prawidłowo, czułam się bardzo dobrze. Ale w 16 tyg dostalam lekkiego bolu brzucha i niewielkiego plamienia. Skonsultowałam się z lekarzem, uznał,że nic się nie dzieje,ale wysłał na badanie moczu. Wynik ok.(2 tyg wczesniej miałam robiony posiew moczu i wymaz z pochwy-wynik prawidlowy).Poszlam na usg-wszystko ok. Zażyłam duphaston i no-spe, ale w nocy bol się nasil i plamienie też trochę większe. Zglosilam się do szpitala,przyjęto mnie na obserwacje, chociaż nic niepokojącego nie zauwazono. Rano, jak wstałam, nagle odeszły mi wody;( okazało sie,ze naszej córeczki nie da się juz uratować. Po kilku godzinach serduszko przestało bic;( urodzilam ja dopiero po 40godz. Przyczyna nie jest do końca znana,ale trafilam do szpitala z jakąś infekcja(miałam b.wysokie CRP)o czym nie wiedziałam,nic mi nie bylo i możliwe,że ona przyczyniła się do pęknięcia worka plodowego i poronienia. Zaraz po tym groziła mi sepsa. Musialam zostać w szpitalu kilka dni,gdzie dostawałam końskie dawki dożylnie antybiotyków. Minęły już 2 miesiące-niby dużo, ale tak mało,by się z tym pogodzić. Ja sobie tlumacze to w ten sposób,że nic nie dzieje się bez przyczyny. My na razie tego nie rozumiemy, ale pewnie kiedys dowiemy się, dlaczego tak się stało. Życzę Ci powodzenia, wiary i nadziei, ale też cierpliwości. Wierzę, że wkrótce zostanie nam to wynagrodzone
Rozumiem Twój bol, rozczarowanie, zal do całego świata. Ale mimo to, chciałabym Ci napisać, zebys nie traciła nadziei. Bo nadzieja jest- wiecie,że ciaza jest możliwa. Ja też straciłam ciaze. Staraliśmy się o dziecko ok.5lat i latem spotkało nas to szczęście. Ciaza przebiegała prawidłowo, czułam się bardzo dobrze. Ale w 16 tyg dostalam lekkiego bolu brzucha i niewielkiego plamienia. Skonsultowałam się z lekarzem, uznał,że nic się nie dzieje,ale wysłał na badanie moczu. Wynik ok.(2 tyg wczesniej miałam robiony posiew moczu i wymaz z pochwy-wynik prawidlowy).Poszlam na usg-wszystko ok. Zażyłam duphaston i no-spe, ale w nocy bol się nasil i plamienie też trochę większe. Zglosilam się do szpitala,przyjęto mnie na obserwacje, chociaż nic niepokojącego nie zauwazono. Rano, jak wstałam, nagle odeszły mi wody;( okazało sie,ze naszej córeczki nie da się juz uratować. Po kilku godzinach serduszko przestało bic;( urodzilam ja dopiero po 40godz. Przyczyna nie jest do końca znana,ale trafilam do szpitala z jakąś infekcja(miałam b.wysokie CRP)o czym nie wiedziałam,nic mi nie bylo i możliwe,że ona przyczyniła się do pęknięcia worka plodowego i poronienia. Zaraz po tym groziła mi sepsa. Musialam zostać w szpitalu kilka dni,gdzie dostawałam końskie dawki dożylnie antybiotyków. Minęły już 2 miesiące-niby dużo, ale tak mało,by się z tym pogodzić. Ja sobie tlumacze to w ten sposób,że nic nie dzieje się bez przyczyny. My na razie tego nie rozumiemy, ale pewnie kiedys dowiemy się, dlaczego tak się stało. Życzę Ci powodzenia, wiary i nadziei, ale też cierpliwości. Wierzę, że wkrótce zostanie nam to wynagrodzone
Dziewczyny moje kochane ♥️ jestem z wami i z wami łącze się w bólu straty maleństwa moje maleństwo również odeszło 16 tydzień 3.06.2022 od początku plamilam a raczej krwawilam tak zaufałam lekarzowi wierzyłam że jestem w dobrych rękach prowadził wkoncu moja ciążę z córeczką więc znał mnie .
2.06.2022 o godzinie 17.40 miałam wizytę zgłosiłam ból brzucha i pleców powiedział że to krwiak uciska a w nocy niestety w domu odeszły mi wody a kilka minut potem na świat przyszedł mój synuś mój mały Leośto była kwestia minut nie miałam czasu na reakcję lekarz w szpitalu stwierdził nie wydolność Szyjki ale dokładnie przyczyn nie znamy strasznie źle mi z tym zwłaszcza że już raz poroniłam pierwszą ciążę (9tc) 2ga ciąża to córka a 3 synuś (*)16 TC .