Badanie, które warto wykonać przy podejrzeniu immunologiczych przyczyn poronień

Autorzy: mgr Edyta Kruzel-Szwaczka, Diagnosta laboratoryjny, Specjalista z laboratoryjnej diagnostyki medycznej i mgr Barbara Kordalska, Diagnosta laboratoryjny, laboratorium diagnostyczne CYTOLAB

Istnieje wiele przyczyn mogących prowadzić do wystąpienia poronień nawykowych. Według wielu publikacji naukowych, jedną z najczęstszych są czynniki immunologiczne. Spośród zaburzeń immunologicznych możemy wyróżnić takie, które przyczyniają się do procesu odrzucania przez organizm rozwijającego się zarodka lub płodu. Wczesna diagnostyka i dobrze dobrana terapia zwiększają szanse na ciążę.

immunologiczne przyczyny poronienia Czytaj dalej

Mężczyzna po poronieniu. Jak tata radzi sobie ze stratą dziecka?

Pierwsze chwile po poronieniu to najczęściej nie czas, w którym mężczyzna pozwala sobie na rozpacz. W tym momencie stara się przede wszystkim okazać wsparcie partnerce – również ze strony praktycznej. Takie zadaniowe potraktowanie problemu pozwala mu przejść przez najtrudniejsze chwile, jest sposobem na radzenie sobie ze stresem po śmierci bliskiej osoby. Jak radzi sobie mężczyzna po poronieniu?

mężczyzna po poronieniu Czytaj dalej

Opieka nad ciężarną z grupą krwi RH- – radzi położna

Opieka nad ciężarną z grupą krwi RH- – radzi położna Monika Wójcik, ambasadorka kampanii i konkursu „Położna na medal”

W czasie ciąży słyszy się wiele na temat różnych komplikacji. Jedną z nich jest konflikt serologiczny między grupą krwi mamy i dziecka. Od początku 2018 roku wiele zmieniło się względem prowadzenia ciąż o dużym ryzyku wystąpienia takiego konfliktu, ale także w sposobie postępowania po porodzie. Monika Wójcik, położna i Ambasadorka kampanii społeczno – edukacyjnej „Położna na medal”, postara się odpowiedzieć na najczęstsze pytania dotyczące zestawienia konfliktowego, profilaktyki i postępowania.

Opieka nad ciężarną z grupą krwi RH-

źródło: nadesłane materiały prasowe

Czytaj dalej

Zawsze będziemy kochać nasze dziecko

Byłam mamą 13 tygodni i 3 dni. Był to najpiękniejszy czas w moim życiu. Wyczekiwany, radosny. Starania trwały dwa lata, wcześniej 3 lata nie mogłam przystąpić z powodu operacji jedna po drugiej. Kochaliśmy z mężem nasze dziecko, od pierwszego testu ciążowego…poinformowaliśmy rodzinę i znajomych…czekaliśmy na poznanie płci.

Zawsze będziemy kochać nasze dziecko

Planowaliśmy ten rok, miało się urodzić w październiku 2021 roku. Miały być cudowne święta i wakacje z pięknym brzuszkiem. W 9tc wszystko zaczęło się psuć. Zaczęłam plamić, potem krwawić, trwało to 5 tygodni aż do poronienia.

Bez dnia przerwy, robiłam co mogłam żeby tylko pomóc sobie i dziecku. Przynajmniej nastawiło nas na to, żeby się przygotować psychicznie na najgorsze. W marcu 6 wizyt u ginekologa, różne leki, odpoczynek, modlitwy, spokój, skończyło się 3 razy na pogotowiu, z czego trzeci już był decydujący, gdy ból przeszywał ciało, a lekarze powiedzieli że serce naszego dziecka przestało bylic.

Usłyszałam, że intensywność bólu poronnego, była równa bólowi w trakcie porodu. Rodziłam naturalnie, lekarze zrobili tak żebym nie musiała być łyżeczkowana i żebyśmy mogli jak najszybciej zacząć starać się o kolejne dziecko… przeszłam przez piekło z bólem psychicznym i fizycznym.

Był ze mną mąż w każdej sekundzie tamtych wydarzeń, dziś dochodzimy już do siebie i jesteśmy zdeterminowani na kolejne próby. Mocniejsi, mamy większą miłość i szacunek do siebie po tych wydarzeniach. Kochamy i zawsze będziemy kochać nasze dziecko. Zostanie już zawsze dla nas naszym rodzinnym stróżem, aniołem stróżem…

Autor: Anna

Strata trójki Aniołków

Witam

Chciałam się z wami podzielić nasza historią. Mam 41 lat i troje wspaniałych dzieci. 16 listopada 2020 roku dowiedziałam się, że znów jestem w ciąży tym razem w ciąży bliźniaczej, niestety 1 grudnia poroniłam, pęcherzyki ciążowe były puste brak dzieci. 3 grudnia łyżeczkowanie i wielki ból po stracie naszych Aniołków.

Strata trójki Aniołków

Po 7 tygodniach od łyżeczkowania test ciążowy pokazał dwie kreski. Na początku nie wierzyłam myślałam, że to jeszcze po ostatniej ciąży, ale mój mąż wierzył że to cud i że tym razem się uda. Badanie bety potwierdziło ciąże 3-4 tydzień byliśmy szczęśliwi.

Każda wizyta w toalecie była wielkim strachem, ze znów pojawi się krew, ale wszystko było w porządku aż do 7 tc – kiedy zobaczyłam krew. Pojechałam z mężem do szpitala, ale Pani doktor nie dawała nam nadziei na tą ciąże, ponieważ serce naszego Aniołka nie biło.

Kazała wracać do domu i czekać aż sama poronię. Następnego dnie popołudniu dostałam bardzo silnych skurczy gorszych niż przy naturalnym pierwszym porodzie. Skurcze były tak bardzo silne i bolesne, że nie byłam w stanie ruszyć nogą żeby wstać z łóżka. Około godziny 22.30 zostałam zabrana karetka pogotowia na sygnale do szpitala. Po 20 min byłam już w gabinecie na fotelu.

Pani doktor powiedziała że rozwarcie jest na 5cm i kazała mi odwrócić głowę. Widziałam tylko jak bierze długie chirurgiczne nożyczki i po chwili powiedziała, że już po wszystkim. Nasz maleńki Aniołek był martwy. Nie chciałam tego widzieć, ale serce mówiło że muszę go zobaczyć i zobaczyłam. Maleńki przeźroczysty Aniołeczek, nigdy nie zapomnę jego dużych czarnych oczu.

Nie wiem czy to był chłopczyk, czy dziewczynka ale my nazwaliśmy naszego Aniołka Leo nasze serca mówią, że to był chłopczyk. Nie mogliśmy zrobić naszym Aniołkom pogrzebu co bardzo nas boli, ale wierzymy że jest w niebie razem ze swoim rodzeństwem z grudnia.

W 4 miesiące straciliśmy troje Aniołków, ale to nie powstrzyma nas przed kolejnym staraniem. Tym razem dajemy sobie przerwę do października. Oboje musimy odpocząć psychicznie a mój organizm potrzebuje regeneracji. Jestem dumna z mojego męża, że tak dzielnie mnie wspierał i nadal wspiera kiedy płaczę. Najgorsze będą każde moje urodziny, ponieważ termin narodzin bliźniąt przypadał w moje urodziny a termin Aniołka z lutego dwa dni po urodzinach najmłodszego syna.

Autor: Rodzice Aniołków