Ponoć to tylko przypadek…

Opowiem wam moją historię. Wszystko zaczęło się w 2016 roku, kiedy po 3 miesiącach bez okresu poszłam do ginekologa, wtedy został wykryty u mnie PCOS, a później insulinooporność. Tak dwa lata żyłam z tym, wmawiając sobie, że przez te choroby nigdy nie zajdę w ciążę.

ponoć to tylko przypadek Czytaj dalej

Kiedy życie umiera

wietech05

Autor: 

Olga Przybyłek, psycholog, psychoterapeuta, Gabinet Psychoterapii Przystań.


Istnieje taki rodzaj bólu i cierpienia, którego nie da się opisać słowami, na który ciężko przygotować się wewnętrznie. Poronienie, które jest tematem niniejszego artykułu, bez wątpienia należy właśnie do tego typu przeżyć.

Doświadczenie utraty często powoduje, że osoby ją przeżywające odczuwają bezsilność, niesprawiedliwość, zadają pytania „dlaczego?” i starają się nadać sens cierpieniu. Z powodu bólu emocjonalnego odsuwają się od życia i od codzienności, będąc „gdzieś obok”. Jest to dla nich czas na przeżywanie, żegnanie, pasywność. Jedni w cierpieniu tkwią dłużej, inny krócej, a sam czas w tym przypadku całkowicie się indywidualizuje i jest subiektywny.

Kiedy życie umiera Czytaj dalej

Chrzest dziecka po poronieniu – czy jest możliwy?

Ochrzcić można jedynie osobę żywą – sakramentalny Chrzest dziecka po poronieniu nie jest zatem możliwy. Nie oznacza to jednak, że nienarodzone dziecko nie może zostać zbawione. Zgodnie z aktualnymi naukami Kościoła katolickiego dzieci zmarłe bez Chrztu mogą zostać uwolnione od grzechu pierworodnego dzięki Chrztowi pragnienia.

chrzest dziecka po poronieniu Czytaj dalej

Poronienie

Zaczęło się niewinnie. Nie byłam nie byliśmy przygotowani na to. Zawsze byłam pewna, że nie będę w ciąży. Bałam się tego, a teraz strasznie chciałabym być, ale ponad pół roku nie wychodzi.

W jakim celu wykonuje się badanie MTHFR

Od 16 roku życia cały czas się leczę. Po ciężkim roku, gdzie był szpital za szpitalem, gdy nagle 18-letniej dziewczynie wali się cały świat i po diagnozie – choroba genetyczna – hemodializa nagle wychodząc ze szpitala dostaję kartkę „konsultacja ginekologiczna w sprawie resekcji układu rozrodczego”. Było to dla mnie szokiem! Po tylu licznych operacjach przyszedł moment, że zwątpiłam. Na szczęście trafiłam na waleczną panią doktor ginekolog, która powiedziała, że nie wyrazi na to zgody. Nigdy! Nawet jakby okazało się, że mam nowotwór.

Choroba genetyczna zjada organizm od środka

Gdy po horrorze ze szpitalami i lekarzami i po 3 latach brania hormonów nagle wychodzisz na prostą – widzisz nadzieję. Zapaliło się światełko! 3 miesiące od odstawienia hormonów zobaczyłam 2 kreski na teście. Szczęście, radość, gratulacje!  Niestety szczęście nie trwało wiecznie. 11 tydzień, zwykła wizyta… poronienie zatrzymane…. Ból rozrywający mnie od środka. Szpital i łyżeczkowanie, milion badań. I pustka którą czuję do dziś od zabiegu. Wszyscy po tym mieli mnie za silną, bo przed nikim nie płakałam tylko zawsze w poduszkę. Dostałam nawet kondolencje i zdanie: „To przecież jeszcze nie było dziecko… jesteś młoda za chwilę znów ci się uda”.

Tak jestem młoda i co z tego…

Dziś mija dzień, w którym nasze maleństwo miało być już z nami. Niestety nigdy nie będzie. Minęło pół roku, a ja się coraz bardziej boję, że to było jeden jedyny raz i już nigdy się to nie powtórzy. Po milionie badań diagnoza – zaostrzenie choroby genetycznej i mutacje to doprowadziło do tego. Choć ja cały czas się obwiniam… gdybym nie poszła na zajęcia, gdybym nie kłóciła się z rodziną może nasze maleństwo byłoby dziś z nami. Nie życzę nikomu tego, co przeszłam i dalej przechodzę, bo jak na razie leczenie nie skutkuje, a ja z każdą miesiączką czuję się coraz słabsza. Z każdą miesiączką chcę odpuścić, bo po co…po co miesiąc zdychać, katować się lekami, a stymulacje progesteronem i sterydem nie przynoszą żadnych efektów.

Lekarze prowadzący do dziś są zdania, że z tak fatalnym stanem zdrowia cud, że wtedy się udało. Choć słyszałam od nich co wizytę, że dla własnego dobra niech Pani w ciążę nie zachodzi lepiej, bo stan zdrowia bardziej się Pani posypie. Chcę zajść w ciążę. Staramy się, ale nie wychodzi, a ja coraz bardziej się boję. Boję się o to, że jak się uda ja sobie nie dam rady, bo wiąże się to z mocnym bólem, jak i tym, że nie wiem w jakim fatalnym stanie po porodzie będę. A po licznych operacjach ja naprawdę nie radzę sobie z tym.

Z drugiej strony boję się, że się to powtórzy czego bym nie przeżyła już drugi raz. W tym miesiącu usłyszałam od rodziny „Po co się leczysz? Po co Ci to?”.  Z miesiąca na miesiąc jestem coraz bardziej skołowana. A na kobiety w ciąży z dziećmi patrzeć nie umiem. Myślałam, że poronienie nigdy mnie nie będzie dotyczyło, że jestem poza tym. Teraz wiem co czuła moja kuzynka. Pierwsze dziecko urodziła zdrowe, drugie poroniła, a po 2 miesiącach od poronienia zaszła w trzecią ciążę i urodziła zdrowe dziecko. Nie daje sobie rady, a wszyscy twierdzą z rodziny, że panikuję, że wymyślam. Ta pustka będzie ze mną zawsze. Nawet jak się uda, to będę bać się ruszyć z domu. To jest straszne.

Trzymajcie za mnie kciuki, bo ja obecnie na tym leczeniu już nie daje rady i już nie widzę w tym sensu.

Autor: Pattusia

Odeszłaś, aby żyć – niezwykła książka o stracie

Niedawno otrzymaliśmy niezwykłą publikację – książkę Joanny Szafraniec Odeszłaś, aby żyć. To historia rodziców, którzy doświadczyli straty wyczekiwanej córeczki. Pani Joanna krok po kroku opisuje swoje doświadczenia, uczucia i emocje, przedstawiając historię poronienia ze swojej perspektywy.

Państwo Szafraniec wydali do tej pory 50 egzemplarzy swojej książki, które przekazali bliskim osobom. Teraz szukają pomocy w dalszym jej rozpropagowaniu i wydaniu.

Ksiązka Joanny Szafraniec Odeszłaś, aby żyć Czytaj dalej