Historia kobiet po poronieniu – Lidka

To byłaby dziewczynka. Jestem pewna. Miałaby na imię Lidka…
Chcieliśmy 3 dziecka. Teraz. Zaraz. W tym roku. Bo przecież nie jesteśmy już pierwszej młodości…Trochę też za późno się spotkaliśmy w życiu… Miałam już wtedy syna.

Przyczyny poronienia - jak je zdiagnozować
Zaczęliśmy starać się o wspólne dzieciątko. Trwało to ponad dwa lata. Trafiliśmy do kliniki leczenia niepłodności. Okazało się, że ja mam policystyczne jajniki, on słabą jakość nasienia. Zaproponowano nam in vitro. Mi elismy się zastanowić, przemyśleć. Koszty były ogromne. Straciłam nadzieję. W sumie gdzieś z tyłu głowy zrezygnowałam. Zajęliśmy się codziennością. Pochłonęła nas przeprowadzka.
I wtedy okazało się że jestem w ciąży!

Szaleństwo! Radość! Szczęście!

Zimą urodziłam przez cc (makrosomia) cudowną córeczkę. ZAKOCHALIŚMY SIĘ W NIEJ NA ZABÓJ! Starszy brat też. Byliśmy tacy szczęśliwi! Kiedy córeczka skończyła rok postanowiliśmy spróbować jeszcze raz…ja 38 lat, on 41 – jak nie teraz to już nigdy. Chcieliśmy mieć jeszcze jednego małego szkraba.
Jakie było nasze zdziwienie kiedy po pierwszej próbie na teście zobaczyliśmy 2 kreski! Tak od razu, po prostu! Szybko umówiłam się do lekarza. 6 tydzień, widoczne tętno. Jest ok. Wtedy rozszalała się pandemia. 3 tygodnie czekania na wizytę i telefon z przychodni, że odwołują. Nie wiem czemu, ale spanikowałam. Szukałam prywatnie.

Chciałam wiedzieć, że jest dobrze

Znalazłam lekarza.I wtedy cios: nie ma tętna! Nie widzi serduszka…9 tydzień. Skierowanie na badanie betaHcg. Przyjść za tydzień – czasami serduszko płata figle…ale czułam już wewnętrznie że…
Pierwsza beta wysoka. Za dwa dni kolejna. Niższa…USG długie i wyczerpujące…10 tydzień ciąża obumarła…Płakałam. Chociaż wiedziałam, że w domu czekają dzieci. Syn i córeczka. Wiedziałam, że ludzie starają się latami. Bezskutecznie. A ja mam dzieci! I to dwójkę!!!!!! Ale Płakałam. W środku poczułam pustkę. Chciałam krzyczeć. Chciałam Ją przytulić! Za dwa dni pojechałam do szpitala. Sama. Bo przecież koronawirus i tak nikogo nie wpuszczają na oddział.

Tabletki. Ból brzucha. Krew. Czułam się strasznie

Następnego dnia badanie. Nie oczyściłam się dostatecznie…moja Lidzia tam jeszcze była…Znowu tabletki. Nie krwawiłam. Znowu badanie i decyzja lekarza o łyżeczkowaniu…
Psychicznie byłam wyczerpana. Tęskniłam też za dziećmi, za partnerem….
To stało się szybko. Światła nade mną. Maseczka z tlenem. Znieczulenie….
…i budzę się na sali. Więc to już?…Już? Jej nie ma?…Chciałam iść do domu, chciałam po prostu stamtąd wyjść i zapomnieć…a jeszcze musiałam podpisać te bezduszne papiery…

Myślałam, że wyjdę ze szpitala i zapomnę

Przecież życie toczy się dalej, a ja mam swoje dzieciaki i nie mam prawa marudzić i narzekać. Stało się. Tak bywa. Nie jestem pierwsza i nie ostatnia. I tak mam lepiej niż niektóre kobiety…
Ale czuję smutek. Płaczę w nocy. Chciałam tego maluszka…chciałam żeby była z nami…oglądałam już wózki, miałam miejsce na drugie łóżeczko w naszej sypialni…i chciałam już odkładać ciuszki po córci dla siostrzyczki…
Brzuszek już się zaokrąglał…już go głaskałam…i mięso przestało mi smakować i odrzuciło mnie od kawy…no i jak to tak? To się po prostu skończyło?!?
Jestem raczej z tych silnych. Szybko się podnoszę. ALE to mnie złamało…jest mi tak strasznie przykro…kiedyś bym powiedziała, że TO jeszcze było za małe, że to TYLKO płód…dzisiaj wiem, że to była MOJA CÓRKA! I tęsknię za Nią i chce Ją z powrotem…i pokochałam Ją tak mocno…
Co dalej?….

Autor: Edyta

Małe marzenie – wzruszające historie po poronieniu

7 lat,  tyle właśnie lat mam marzenie – by zostać mamą. Z ukochanym mężem staraliśmy się 5 i nagle 20 grudnia dowiaduje się, że będę mamą. Szczęście, łzy radości,  duma i spokój, że się udało, że zrobiliśmy to – jestem w ciąży.

Małe marzenie

Wigilia najpiękniejszy dzień dla naszych rodziców wszyscy płakali. 5 stycznia pierwsza wizyta potwierdzającą ciążę,  jednak lekarz nie mógł określić jaki jest wiek ciąży. Z obliczeń wychodził 10 tydzień a na USG wygląda na 3-4 tydzień – zlecono mi badania.

Lekarz kazał mi przyjść 26 stycznia na wizytę na NFZ, ale po badaniach zorientowałam się że jest coś nie tak. W środę zaczęłam plamić i żaden lekarz nie chciał mnie przyjąć, tylko jeden w szpitalu,  który nadal kazał czekać, ale ja chciałam więcej informacji w piątek.

4 lekarzy mnie pogoniło,  5 okazał się być wspaniałym człowiekiem, który mi wszystko wyjaśnił. Jednak moje serce pękło na milion kawałków, gdy usłyszałam po 52minutach badania przykro mi serduszko nie bije.

I tak 23 stycznia wywołali mi poronienie a ja załamana do dziś nie umiem się pozbierać, bo dziecko, które nosiłam pod sercem jest aniołkiem. Mój strach jest o tyle większy, że boję się, że znów na dziecko przyjdzie mi czekać wiele lat

Autor: Weronika

Niedocenione – historia kobiet po poronieniu

Od dłuższego czasu myślałam o ciąży. Odstawiłam antykoncepcję hormonalną. Myśleliśmy, że starać będziemy się musieli długo. We wrześniu po powrocie z wakacji, po prostu, bez namysłu, zrobiłam test ciążowy, jednak kreski dawały do myślenia, bo nie były zbyt wyraźne. Zrobiłam test Beta hCG – pozytywny. Ciąża ok. 3 tydzień.

Niedocenione - historia kobiet po poronieniu

Mimo, że wiedziałam, że chciałam, czułam strach. Pierwsze odczucie było zaskoczeniem, lękiem. Choć myślałam, że od razu poczuje euforię, tak się nie stało. Minęło kilka tygodni i na reszcie zaczęłam myśleć pozytywnie. Cieszyć się tym, że zostanę młoda mamą. Mój narzeczony od początku bardzo się cieszył, więc zmiana mojego nastawienia, jeszcze bardziej go umocniła w przekonaniu, że teraz będziemy szczęśliwi, damy radę.

Kiedy na USG zobaczyliśmy serduszko, oboje płakaliśmy.

Jutro na USG powinniśmy zobaczyć już nóżki i rączki. Tak się jednak nie stanie. Kilka dni temu, zaczęłam plamić. Po paru godzinach czułam jakbym po prostu dostała miesiączkę. Wizyta w szpitalu. USG, a na ekranie brak naszego serduszka. Czuję się okropnie, dobija mnie myśl, że nie cieszyłam się od pierwszego momentu. Czuję, że mogłam przeżyć ten czas inaczej…

Autor: Julia

RainbowBaby – wzruszające historie po poronieniu

Moja historia zaczęła się około 3 lat temu, gdy postanowiliśmy z mężem postarać się o dziecko.

RainbowBaby - wzruszające historie po poronieniu

Udało się bardzo szybko bo już w 2 cyklu. Wszystko przebiegało książkowo, wszystkie badania idealnie. Byliśmy już przygotowani na przyjście na świat naszej wymarzonej córeczki był już w końcu 40 tydzień. Dzień przed planowanym terminem porodu obudziłam się rano i nie czułam żadnych ruchów. Obudziłam męża i pojechaliśmy prosto do szpitala. Tam usłyszałam na dzień dobry od pielęgniarki, że dziecko pewnie śpi, a ja panikuję. Jednak jak podłączyła mnie pod KTG od razu zrobiła dziwną minę i poszła po kolejną położną. Ona również szukała i nic. Zadzwoniły po lekarza, on po kolejnego, wtedy USG i telefon po ordynatora. Ordynator dopiero powiedział, że przeprasza, ale dziecko nie ma akcji serca.

To co przeżyliśmy później było największym koszmarem

Jednak urodziłam córkę naturalnie i po 3 miesiącach miałam zielone światło, mogliśmy starać się o kolejną ciążę. Niestety nie było to już tak łatwe, pewnie przez stres i obawy. Udało się dopiero po 7 miesiącach. Szczęście było niesamowite, bo dowiedzieliśmy się o tym w rocznicę naszego ślubu. Wizyta potwierdzającą ciążę niestety nie należała do szczęśliwych, bo okazało się że jest przy pęcherzyku krwiak. Dostałam leki i musiałam leżeć. Po tygodniu w łóżku zaczęłam krwawić. Był 10 tydzień – od razu szpital i USG. Usłyszałam, że macica jest już pusta zero śladu po dziecku. Załamałam się chyba na dobre, przestałam wierzyć że zostanę mamą. I odpuściłam temat dziecko nie chciałam dalej płakać, ale jak to zrobić, gdy nagle wszystkie znajome zaczęły zachodzić w ciążę? I stało się! Dwa miesiące po poronieniu zobaczyłam dwie kreski. Ciąża nie była łatwa bo zaczęłam mieć problemy z nerkami, ale udało się! Moja tęczowa córka zaraz skończy 4 miesiące. W końcu jestem szczęśliwą mamą.

Autor: Żaneta

Ogromny ból – historia kobiet po poronieniu

Mam 28 lat. Poznałam w końcu mężczyznę swojego życia. Do szczęścia jakie mnie spotkało brakowało tylko dziecka. Decyzja była szybka. Mega zakochani ludzie marzyli o rodzinie.

historia poronienia

Dwie kreski na teście ciążowym doprowadziły mnie do łez szczęścia

Starania o potomstwo było łatwe i przyjemne. Udało mi się w 2 miesiące zajść w ciążę. Dwie kreski na teście ciążowym doprowadziły mnie do łez szczęścia. Nie idzie tego opisać słowami. Byłam tak szczęśliwa ze test zostawiłam na pamiątkę a wszystkie zdjęcia USG wklejałam do albumu. Piękny czas. Marzyłam, rozmyślałam. Nie wiedziałam, że mnie to spotka. Zaczęłam plamić, ale mój ginekolog twierdził, że to się zdarza.

To był czwartek – usłyszałam bicie serduszka…

W sobotę zaczęłam krwawić. Krwawić tak jakbym dostała okres – koszmar. Na wizycie usłyszałam, że ciąża obumarła. Ja nie wiem, że takie rzeczy się zdarzają. Ciężko było i nadal jest. Dodam, że paskudnie się czuje, bo mój ukochany ma już córkę z poprzedniego związku i to mnie chyba bardzo dobija. Dodatkowo  nie ma dnia, bym sobie nie zadawała pytania: „Dlaczego mnie to spotkało?”, „Co zrobiłam nie tak?”. W szpitalu czekało mnie jeszcze łyżeczkowanie. Ne znam nawet płci. Obwiniam się i cierpię. Nie znam lekarstwa na ten ból…

Auto: Koniczynka