Po kilkunastu latach zaszłam w trzecią ciążę. Na początku pojechałam do swojej ginekolog gdzie mnie prowadziła 14 lat. Byłam u niej z jedną i drugą ciążą, było ok – nawet po ciążach.
Poszłam po kilku latach do niej i mówię o objawach, że czuje niepokój. No i czuje, że jestem w ciąży. Tak czułam w drugiej ciąży, że to dziecko że jestem w ciąży. Ona do mnie, że nic nie widzi tylko torbiel dużą i da mi tabletki, żeby miesiączkę wywołać.
Jak po tabletkach się nie uda za kilka dni – to szpital. Tak mnie nastraszyła, ale dalej czułam objawy ciąży. Czułam się źle, nerwowa, wszystko mnie drażniło – mały drobiazg. Wzięłam tabletkę, bo jak mój lekarz powiedział, ja wiem lepiej ja jestem lekarzem.
Poszłam do koleżanki, ona mi doradziła nie bierz leków, idź do kolejnego lekarza i zrób test. Moja rodzina nie wiedziała o wizycie i moich podejrzeniach. Mąż ani córki. Chciałam im powiedzieć jak będzie to pewne i pokazać USG.
Zrobiłam testy – pozytywne, druga kreska blada. Poszłam do szpitala do innego lekarza i mówię o swoich objawach, mówię że nowa jestem a on że na USG nic nie widzi, ale da mi na betę, na badanie krwi i wyznaczył termin wizyty.
Ja czułam się coraz gorzej, coraz gorzej nerwowa, wzięłam dwie tabletki jak kazała ginekolog. Pewnego dnia rano poszłam do łazienki, okropny ból, zaczęłam krwawić doszło do poronienia. W tym momencie mąż wyszedł do łazienki, bo długo nie wracałam, widział moje łzy, minę i zapytał co się stało.
Wszystko mu opowiedziałam załamał się jak i ja. Chciałam im zrobić niespodziankę, nie udało się. Dzień przed wizytą poroniłam, pamiętam jak poszłam obojętna na tą wizytę. Lekarz do mnie gratulacje, jednak pani miała rację to ciąża. Zaraz zbadamy, ale dziwi mnie czemu ta lekarka nie rozpoznała pęcherzyka od torbieli.
Tak mnie wkurzył to mu powiedziałam, że dzięki wam, lekarz nie ma co badać, bo poroniłam przez was. To on był w szoku. Minę zgasił i przeprosił. Długo czekałam na wizytę kolejną a mówiłam, że coś jest nie tak, że czuje to. To olali.
Sprawdził i powiedział, że po pół roku mogę się starać znów i tylko tyle i do tej pory nic. Nawet zero badań. A my do dziś nie możemy się z tym pogodzić. Chciałam rodzinie zrobić niespodziankę i zrobiłam, że do dziś nie potrafimy z utratą sobie poradzić.
Ja mój mąż i moje córki. Do dziś nie możemy patrzeć jak inne rodziny cieszą się z ciąży, narodzin. Ból pozostał na zawsze.
Autor: Wera