W marcu dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Gdy spojrzałam na Maryję, kochaną Mamę usłyszałam słowa: „Przyjmij macierzyństwo z moich rąk”. Bardzo się ucieszyłam, że noszę w sobie czwarte dziecko. Moje córeczki skakały z radości.
Niestety dużo ludzi nie rozumiało mojego szczęścia. Często słyszałam przykre wypowiedzi: „Wpadliście?”, „Znowu?”, „Ile można mieć dzieci?”, „Oby był chłopiec”, „Byle było zdrowe”.
W 9 tygodniu ciąży źle się poczułam. Usłyszałam od lekarza, że ciąża jest zagrożona. Modliłam się do Pana Boga, aby dał mi siłę. Codziennie chodziłam do komunii. Gdy czułam się bardzo źle prosiłam księdza, aby przyszedł z komunią. Modląc się mówiłam: „Niech się stanie wola Twoja”.
Pod koniec czerwca poroniłam, ale na tym nie skończyło się moje cierpienie. Będąc w szpitalu poinformowałam lekarza, że chcę pochować dziecko. Byłam w 12 tygodniu ciąży. Usłyszałam wiele przykrych zdań. Problemem dla lekarza było to, że nie jest znana płeć. Nie mogliśmy się porozumieć, bo dla lekarza to był płód, a dla mnie to było dziecko. Nie było ważne dla mnie, jaką płeć ma dziecko. Tłumaczyłam, że jestem osobą wierzącą i chce to zrobić dla spokoju mojej duszy. Całą niedzielę byłam trzymana w niepewności, czy dziecko będzie mi oddane. Modliłam się nocą, aby Maryja rozwiązała problem po ludzku trudny do rozwiązania.
Rano przyszła do mnie pielęgniarka z lekarzem i powiedzieli, że dokonano badania płci. Okazało się, że mam synka i że mogę dokonać pochówku.
Po tych wszystkich przejściach powinnam być w depresji, a nie jestem. Jest mi ciężko, ale dzięki komunii świętej potrafię dziękować Panu Bogu, za to co się stało. Głęboko wierzę, że synek oręduję za mną i za rodziną. Jest to zaszczyt dostać od Pana Boga synka- anioła.
Gdy córeczki były małe śpiewałam Im kołysankę: „Śpij dziecinko moja mała, zamknij oczka już. Ja Cię będę kołysała, a nad Tobą Bóg”. Wierzę głęboko, że czuwa Bóg, a Maryja usypia mojego synka. Jednego z najmniejszych aniołów w niebie.
Chciałam o moim doświadczeniu powiedzieć innym, bo uważam , że podejście do życia jest ogromnym problem społecznym. Gdyby tak pomyśleć, ile w słowie „wpadka” jest ukrytego zła…
Wiele matek, zamiast słów wsparcia musi wysłuchiwać przykrych komentarzy i ludzkich lęków.
Warto jest bronić wartości Bożych. Na koniec mojego świadectwa chcę przytoczyć pocieszające, pełne mądrości słowa ks. Stefana Wyszyńskiego :
„Nie dajcie się zarazić ani zachwiać ludziom małodusznym, którzy chcieliby, abyście myśleli inaczej”.
Autor: Anna