Moja historia zaczęła się tak, że nigdy nie pomyślałabym że będę miała problem w powiększeniu rodziny. Pierwsze dziecko urodziłam mając 20 lat. Wpadłam z chłopakiem, który nas zostawił, cała ciąża nerwów, stresu i płaczu. Urodziłam przez cc o czasie, bez większych komplikacji.
Po latach, kiedy już byłam mężatką byłam pewna, że posiadanie kolejnego potomka to chwila, moment. Starania przez rok czasu nie przynosiły żadnego efektu.
Po roku skorzystałam z pomocy refleksologa, mimo że w żadne efekty nie wierzyłam.
Miesiąc później byłam w ciąży.
Ścięło mnie z nóg już w pierwszych tygodniach, zupełnie inaczej niż w 1 ciąży. Usg – Bliźnięta. Radość była przeogromna. Kilka tygodni później na usg jeden płód. Obumarcie. Przetrwał silniejszy. Zdarza się, ale jak by tego było mało, ten silniejszy płód nie jest zdrowy. Lekarz mówi o przepuklinie, o wytrzewieniu a ja nie rozumiem ani słowa. Kończy usg i każe iść do domu, modlić się o cud. Po tych słowach łamie mnie od środka, ale przecież to nie możliwe.
Przepłakałam noc, rano już byłam u najlepszego lekarza w mieście. USG pokazuje wytrzewienie, będzie dobrze! Operujemy i wraca do zdrowia. O ile test podwójny, będzie ok – na szczęście był.
Tak też było, ciąża była ciężka, emocjonalna i trudna do zaakceptowania w otoczeniu.
Udało się w 35tc urodziła się nam wojowniczka, operowana i po miesiącu w pełni sił.
Zawsze chcieliśmy mieć dużą rodzinę, tak więc rok później znowu postanowiliśmy się starać o ostatnie 3 dziecko. Udało się od razu.
W 6 tc biło serduszko, w 8 pierwsze plamienia. Wyśmiali mnie w szpitalu ” Dwójkę dzieci ma i nie wie, że takie plamienia się zdążają „. Diagnoza krwiak w macicy, nakaz leżenia
Tak też było, leżałam i błagałam, żeby się poprawiło. Koniec 11 tc czuje, że coś jest nie tak, moje piersi przestają boleć, nie mam mdłości, czuje się tak nie ciążowo.
Izba przyjęć i słowa, których nigdy nie zapomnie. Serce nie bije, dziecko już nie żyje. Świat się zawalił. Czekały nam mnie w domu starsze dzieci, każdy mówił, że tym się cieszyć, ale to nie tak. Moje dziecko umiera, dlaczego nikt tego nie rozumie?
Tabletki poranne i powrót do domu. Ból przeogromny, a jednak nie obyło się bez podwójnego łyżeczkowania.
Koszmar psychiczny trwał u mnie prawie 2 lata. W tym czasie straciłam kolejną ciążę w 7tc, która tylko utwierdziła mnie w tym, że nigdy więcej się nie uda.
Przeprowadziliśmy się, dostałam fajną pracę. Miałam zaczynać w połowie grudnia, ale się zatrułam. Parę dni później moje zatrucie okazało się być ciążą. Od razu dostałam zakaz pracy, pierwsze tygodnie leżałam i byłam obstawiona lekami. Pierwsze prenatalne -.przepuklina pępkowa. No przecież to niemożliwe, jakim cudem tyle nieszczęść na jedną rodzinę!?
Przygotowania psychiczne do tego co było z córką i nagle w 14 tc USG kontrolne i brak przepukliny.
Ciąża była ciężka, ryzykowna i tak naprawdę do końca w strachu czy się uda.
Dobiliśmy do 3 prenatalnych i zrobiło się lżej.
Urodziłam w 34tc, akcja zaczęła się nagle, ale skończyło się na cc.
Kamień z serca, udało się.
Nasz maleńki bobas wypełnił pustkę po stracie. Tego dnia poczułam jak serce skleja się z powrotem w całość.
Niestety nasza radość trwała 2.5 miesiąca. Pierwsze szczepienie przyniosło silny nop i mikro udar mózgu. Utrata wzroku z dnia na dzień, niedowład ciała.
Nikomu nie życzę takich przeżyć.
Dziś minęło najgorsze, wzrok wrócił, ciało nabiera sił. Rehabilitacje stały się naszym drugim domem, ale widząc efekty jestem szczęśliwa.
Mam upragnione skarby przy sobie i anioły w niebie. Wiem, że czuwały i czuwają nad naszym maleństwem kiedy najbardziej tego potrzebował.
Życzę każdej mamie cudu, tęczowego cudu.
Autor: Mama Ania