Jestem mamą dwóch Aniołków-syna i córki. Pierwszą ciążę straciłam dokładnie w dzień Matki, drugą pół roku później….
O upragniony cud walczyłam ponad 3 lata.
Rodzina wie o poronieniach, jednak nie uznaje mnie za mamę, bo „dzieci nie żyją, a rodzicem jest ten kto ma żywe dzieci”.
Ogromny ból straty i żałoby połączony jest z bólem, że dla wielu nie jestem „prawdziwą” mamą….
Nic nie odda obwiniania się, myśli „jak dziś wyglądałoby moje dziecko?”.
Płacz, żałoba połączone są z chęcią posiadania dziecka i jednoczesnym strachem, że kolejna ciąża także skończy się stratą….
Borykam się z tym wszystkim sama.
Tego wydarcia serca, pustki, wyrwanej już na zawsze części mnie nie da się opisać żadnymi słowami.
Mimo, że nasze dzieci nad nami czuwają i są bezpieczne w niebie nic i nikt nie jest w stanie ukoić rozpaczy po ich odejściu.
Autorka: Mama A i W
Jeżeli Ty też chcesz podzielić się swoją historią, możesz zrobić to tutaj: https://www.poronilam.pl/kontakt/podziel-sie-swoja-historia/