Jestem mamą 12 letniego syna i od niedawna mamą niebiańskiego Aniołka. Byłam prawie w 10 tygodniu ciąży, gdy przy okazji rutynowej kontroli okazało się, że serduszko naszego Maleństwa przestało bić… To wszystko wydarzyło się 19.12,wiec chwilę temu.
Od razu skierowano mnie na oddział. Na drugi dzień rano podano mi dwie tabletki misoprostolu i to było bardzo trudne dla mnie psychicznie, ale łatwiejsze gdy przypominałam sobie, że moje Dzieciątko przecież i tak już nie żyje…
Potem krwawienie… I to okrutne czekanie na zabieg… Przeprowadzono mi go tego samego dnia wieczorem na bloku operacyjnym, gdyż jestem osobą z niepełnosprawnością. Od urodzenia poruszam się na wózku inwalidzkim.
Zabieg odbył się „bez komplikacji” I około godziny po nim musieliśmy podjąć czy zabieramy „TO” ze sobą czy zostawiamy w szpitalu. Zostawiliśmy. Szczątki naszego maluszka zostały przekazane do zakładu histopatologii, następnie za kilka miesięcy zostaną złożone razem że szczątkami innych Aniołków do zbiorowej mogiły Dzieci Utraconych…
Tamtego dnia w pewnym sensie umarłam… Nie umiem żyć jak dawniej, moje myśli skupiają się tylko i wyłącznie wokół tego by dopilnować by moje Maleństwo spoczęło bezpiecznie, by zrobić wszystko by zachować Jego pamięć i godność…
Wciąż również kłębią się myśli, że zawiodłam, co zrobiłam nie tak itd… Pojawiły się również myśli, że żałuję że nie zabraliśmy dzieciątka ze szpitala, ale to była najlepsza decyzja na tamten moment.
Najbardziej boli żal, że nigdy nie dowiemy się czy to był chłopiec czy dziewczynka… Choć ja czuje, ze to była moja maleńka Zosia… Wykonaliśmy badania genetyczne określające płeć i moja intuicja mnie nie zawiodła… To była Zosia.
Autor: Anna
Hej Aniu,
Nic nie wytłumaczy ogromnego bólu jaki czujesz.
Ja mam podobna historie. Niedawno przy badaniu usg okazało się, że moja już druga ciąża, przestała samoistnie istnieć. Podczas gdy na pierwszej wizycie serce bilo, to najprawdopodobniej kilka dni później przestało. Po kilku tygodniach dopiero przestałam mieć nudności, sny, sympptomy ciążowe, a myślałam, że przyczyną tego jest podchodzenie do 2 trymestru. Prawda okazała się katastrofalna. Na usg już nie było widać człekokształtnego embrionu jak przy tyg 7, a marny cień w kształcie przecinka. Następnego dnia na usg nie widać już było nic w worku płodowym. Organizm sam zajął się ewakuacja. Niestety, następnego dnia dostałam silnego krwawienia w pociągu i jakoś dotarlam do szpiala, gdzie zajetonsie resztkami mojej ciazy.
43 proc kobiet które mają dziecko przeżyły poronienie. Poronienie nie zależy zwykle od tego co matka robi tzn sport, stres, odżywianie, no chyba że to alko i narkotyki. Zwykle to zmiany chromosomalne, które organizm sam wykrywa i sobie z nimi radzi. Jest w tym jakas pierwotna mądrość, która nam bardzo trudno zaakceptować. Życzę Ci dużo sił i szybkiego powrotu do zdrowia fizycznego ale przede wszystkim psychicznego. Ściskam!