Rok temu w maju straciłam moją ukochaną córeczkę Olę w 32 tygodniu ciąży. Była to moja pierwsza ciąża. Podczas porodu okazało się, że przyczyną śmierci była kolizja pępowinowa. Byłam załamana. Ciągle pytam się, dlaczego mnie to spotkało.
Oczywiście pochowałam moja córeczkę
Było to straszne przeżycie. Razem z narzeczonym postanowiliśmy postarać się o kolejne dziecko. Nie było żadnych przeciwwskazań. We wrześniu zobaczyłam na teście ciążowym 2 kreski. Byłam przeszczęśliwa.
Ciąża rozwijała się prawidłowo. W lutym tego roku w 26. tygodniu ciąży znowu straciłam moją drugą córeczkę Julcię. Po sekcji okazało się, że przyczyną śmierci był patologiczny brzeżny przyczep pępowiny, czyli zamiast w łożysku była na błonach płodowych i zrobiły się zawały.
Julię tez pochowaliśmy
Nie ma dnia, żebym o nich nie myślała. Bardzo za nimi tęsknię i bardzo mi ich brakuje. Codziennie odwiedzam je na cmentarzu. Jest mi bardzo ciężko. Gdy widzę kobietę w ciąży albo gdy jakaś kobieta idzie z wózkiem z małym dzieckiem, to mam łzy w oczach. Nie mogę się z tym pogodzić.
Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, wypełnij formularz.
Przeczytaj też inne historie TUTAJ >>> Wasze historie
Zdjęcie: ©hailongli72/pixabay.com