Styczeń 2019 był bardzo szczęśliwy, zobaczyłam upragnione dwie kreski na teście, kolejno lekarz, badania, wszystko ok.
Koniec marca pokazał, że 12 tydzień jeszcze nie jest bezpieczny. Plamienie – od razu IP- diagnoza poronienie zatrzymane, zabieg, a ja znalazłam się na samym dnie.
27 września miało się urodzić moje upragnione dziecko, a odeszło już w marcu… Diagnostyka, kariotypy, trombofilia, celiakia i jeszcze kilka innych badań.
Z badań poza problemów z krzepliwością, wydalaniem toksyn z organizmu i ukrytą celiakią nic nie wyszło.
Jest Pani zdrowa, tak się zdarza usłyszałam. Znalazłam odpowiednią ginekolog, która nie zbagatelizowała sytuacji i zaczęliśmy walkę.
Ciąża na acardzie, clexane, metylowanych witaminach, średnio raz na trymestr szpital, ale dokładnie dwa lata po terminie pierwszego porodu mojego Aniołka urodziłam tęczowego synka. Uwierzcie w siebie, medytujcie i dajcie sobie czas na odbicie się od dna. Wszystko jest możliwe.
Autor: Kinga
Jeśli Ty również chcesz podzielić się z Nami historią ,,Tęczowego dziecka” prześlij ją na kontakt@poronilam.pl lub uzupełnij poniższy formularz.
Historia zostanie opublikowana anonimowo.
Uwaga! Nie publikujemy nazwisk lekarzy i nazw szpitali.