Kochane, nigdy nie myślałam, że będę chciała głośno mówić o tym, co mnie spotkało. Ale dałyście mi ogromną siłę – tyle z Was zdecydowało się opowiedzieć swoją historię! Więc czemu JA mam tego nie robić? Na pewno mnie zrozumiecie… Straciłam mojego Kacperka rok temu (właściwie niecały, rocznica będzie dopiero w grudniu) 🙁
To było upragnione maleństwo
Chociaż wcale nie staraliśmy się długo – już po 3 miesiącach zaszłam w ciążę. Zawsze pragnęłam zostać mamą i nigdy nie myślałam o tym, że coś może się stać. W mojej rodzinie i w otoczeniu temat poronienia właściwie nie istniał. Nie wiem, czy kogoś to spotkało… Być może tak? Ale nigdy o takim przypadku nie słyszałam. Dopiero teraz odkrywam, jak nas – mam, które mają w niebie swoje ukochane i upragnione Aniołki – dużo!
Najważniejsze są dla mnie emocje…
Nie chcę opisywać, co przeszłam w szpitalu, bo tak naprawdę dobrze pamiętam tylko przeszywające emocje, rozdzierający od środka ból. Musiałam mieć łyżeczkowanie – to było poronienie zatrzymane. W czasie USG dowiedziałam się po prostu, że serduszko Kacperka nie bije 🙁
Poczułam się tak, jakby to moje serce przestało bić…
Długo nie mogłam dojść do siebie. Cieszę się, że mąż namówił mnie na badanie płci i pochowanie naszego Maleństwa! Na początku nie chciałam o tym słyszeć i byłam wręcz zła, że tak nalegał, ale teraz mam miejsce, gdzie mogę przyjść pomyśleć, pomodlić się, opowiedzieć Kacperkowi o całym dniu.
Mąż namówił mnie też na profesjonalną pomoc (nie muszę mówić, że przed tym też się opierałam…). Ale po 3 miesiącach od poronienia skorzystałam z pomocy pani psycholog, bo nie chciałam czuć się jeszcze gorzej. Najpierw kilka razy byłam sama, ale jednak zdecydowaliśmy się na terapię we dwójkę. Dzięki temu zrozumiałam, że mężczyźni reagują trochę inaczej i jakoś tak łatwiej możemy teraz o Kacperku rozmawiać.
Wszystko odżyło we mnie ostatnio
Dzień Dziecka Utraconego, Wszystkich Świętych… Tyle okazji, żeby odwiedzić malutki grobek Kacperka! Wcześniej też byłam na cmentarzu często, ale jednak atmosfera tych świąt zrobiła swoje. Raz podeszła do mnie nawet pani, która też straciła malutkie dziecko! To było niesamowite – zupełnie obca osoba, a poczułam z nią taką więź!
Z mężem chcemy niedługo starać się o rodzeństwo dla Kacperka – nie jestem w stanie myśleć, że to będzie pierwsze dziecko, przecież jedno już mam! Trzymajcie kciuki, żeby tym razem wszystko było dobrze!
Kasia, mama Kacperka
Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, napisz do nas na adres info@poronilam.pl