Cześć,
Byłam mamą taką zwyczajną, taką co planowała dziecko po skończonych studiach.
I wiecie co ?
Traf chciał, że cieszyliśmy się z potwierdzonej ciąży dzień przed obroną mojej potem pisanej pracy dyplomowej. Nikt nie zabierze mi i mojemu partnerowi tych chwil radości i niepewności, co przyniesie jutro. Czekało na nas wiele zmian. Zamiana mieszkania z kawalerki na większe, kupno wyprawki.
Czułam się świetnie, nawet nie miałam mdłości, a wszystkie badania przez całą ciążę były prawidłowe. Łącznie ze WSZYSTKIMI badaniami prenatalnymi. Pracowałam do końca ciąży.
Dostałam niekontrolowanych skurczy i krwotoku. Zanim dojechałam do szpitala, nasz syn udusił się własną pępowiną i urodziłam martwe dziecko. Podjęto decyzję o cesarce przez narastający krwotok, po próbie naturalnego. Już wtedy wiedziałam, że dziecko nie żyje.
Dopiero po kilku latach poradziliśmy sobie z traumą i jestem gotowa kolejny raz zajść w ciążę. Właśnie staramy się o to tęczowe. Trzymajcie kciuki. Mimo tego etapu, mam nadzieję, że innym mamom pomoże moja historia. Mam nadzieję, że się nie poddacie, jak my.
Pozdrawiam wszystkie fasolki i ziemniaczki w waszych brzuszkach i mam nadzieję, że mnie także niedługo zabije serce pod sercem.
Mama K*
—
Jeżeli Ty też chcesz podzielić się swoją historią, możesz zrobić to tutaj: https://www.poronilam.pl/kontakt/podziel-sie-swoja-historia/