Początek pięknego miesiąca i nie do wiary dwie kreski na teście ciążowym.
Łzy szczęścia, radość, w końcu się udało.
Pierwsza wizyta u lekarza okazuje się 4 tydzień. Cudownie.
Kolejna wizyta wszystko było w porządku. Kolejna i kolejna. Badania prenatalne, ciąża przebiegała książkowo.
I nagle pewnego dnia zobaczyłam krew. Strach i szybka wizyta na sor.
Uczucie strachu i tego co będzie nie do opisania. Lekarz, który mnie przyjmował, zbadał mnie, zrobił USG i wszystko było ok, ale zostawili mnie na obserwacji.
Po 3 dniach wyjście do domu. Piątek, wszystko opanowane. Zalecenia – proszę odpoczywać. Minęła sobota. I w niedzielę rano znowu krwawienie.
Wizyta na sor. Badania. Wszystko okej. Zdziwienie lekarza, że na wypisie zagrożenie poronieniem a pacjentka wypisana do domu bez żadnych tabletek na podtrzymanie ciąży. I nic.
Dostałam dopiero tabletki, ale wypuścił mnie do domu.
Kolejne dni, było wszystko w porządku. Środa rano krwawienie ze skrzepem. Przyjazd pogotowia I przyjęcie na oddział.
Badania. I słowa lekarza, że jeżeli donoszę do 6 miesiąca to będzie cud, szyjka się skraca. Ale jak przecież wszystko było w porządku. Kroplówki badania krwi. Krwawienie ustało.
Czwartek 28.07.
Badania rano, serduszko bije wszystko okej. Cieszyłam się, że może w końcu się wszystko unormuje. Do czasu. Godzina 22, ból brzucha, krwawienie, ból kręgosłupa. Zabierają mnie na badanie.
I nagle mój świat się zawalił a serce myślałam że mi wyskoczy.
Niestety musi Pani rodzić.
Krew lała się strumieniem, ból nie do opisania.
Byłby innym bólem, gdybym mogła to dziecko mieć przy sobie i przytulić.
20 tydzień ciąży, urodziłam syna.
Serce pękło na pół. Był taki malutki na dwie dłonie, mój mały synek.
2 dni w szpitalu. I wyjście do domu, ciągle łzy.
Nie mogłam spać w nocy wszystko mi się śniło.
To straszne . Ból straty dziecka najgorsze co mnie w życiu spotkało.
I mimo, że tygodnie mijają, ja nie umiem sobie z tym poradzić. Jest mi źle i pusto. Czasami spoglądam na swój brzuch i po czasie dochodzi do mnie, że przecież tam już nikogo nie ma.
Boli strasznie. Korzystałam z pomocy psychologa, ale to dla mnie i tak za mało. Wiem że nigdy nie zapomnę tego. Mogę jedynie nauczyć się z tym żyć, ale wiem że to nie będzie łatwe…
Autor: Angela