Z mężem straciliśmy maleństwo w tamtym roku w grudniu. Nie wiem ile miało tygodni, ale bardzo to przeżywam. Przez niecały rok staraliśmy się o maleństwo. W końcu się udało.
Od dnia, gdy ujrzałem dwie kreski byłam szczęśliwa, że Bóg zesłał nam szczęście. Niestety dostałam krwawienia i poroniłam w ten sam dzień maleństwo w 5+6 TC.
Nie było słychać bicia serduszka. Bardzo mi ciężko z tym, dziennie o tym myślę. Wszyscy mówią będzie następne, ale oni nie rozumieją mojego bólu.
Życie jest okrutne, miałam je pod sercem na chwilę, żeby w sercu i pamięć mieć do końca życia.
Autor: Malwina