Była piękna pogoda. Tego dnia byłam na badaniach u neurologa (jestem epileptyczką 4 lata bez ataku). Wracając do domu źle się poczułam, w sumie przez tydzień towarzyszyły mi dziwne odczucia – odrzucenie do dań które uwielbiałam, na zapach jedzenia tzw” chinczyka” robiło mi się niedobrze.
Gdy po badaniach wróciłam do domu nie mogłam znaleźć sobie miejsca.
Pomyślałam, że to na pewno nie jest ciąża, przecież 3 lata nic nie wychodziło. Jednak test wykazał dwie najpiękniejsze kreski jakie kiedykolwiek widziałam. Pamiętam jak zadzwoniłam do narzeczonego był wtedy w pracy:
-Kochanie nie mogę rozmawiać szef u mnie jest
-jestem w ciąży
I rozmowa się urwała mój facet zemdlał : )
Od razu umówiłam się do ginekologa. Wizytę miałam 2 dni później – „jest pani w 8 tygodniu ciąży”. Kurcze nie spodziewałam się, że tak bardzo się uciesze, oboje się cieszylismy, nic nie wskazywało na to co się potem stanie.
W 13 tygodniu miałam badanie usg.
Narzeczony nie odważył się ze mną wejść do gabinetu, siedział jak na szpilkach w oczekiwaniu na pierwsze zdjęcie swojego dziecka. Pani doktor zaczęła mnie badać, patrzyła w monitor i z żalem w sercu powiedziała – „kochana twoje dziecko… Nie widzę bicia serduszka ono nie żyje” – zaczęłam płakać jak bóbr, to było najgorsze co mogło nas spotkać. Gdy wyszłam z gabinetu cała zapłakana nie byłam w stanie tego z siebie wydusić. Dopiero jak wróciliśmy do domu dałam mu usg i skierowanie na łyżeczkowanie.
Oboje płakaliśmy. 10 sierpnia 2018 odbyło się łyżeczkowanie, z badań wynikało, że na 80 % byłby to chłopiec. Dziś mija już 13 miesięcy od zabiegu. Trzymamy się dobrze ale czasami przychodzą chwile, w których siadamy oboje, wyciągamy zdjęcie usg i modlimy się modlimy o potomka – starania nie dają rezultatu.
+Antos 10.08.2018
Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, wypełnij formularz.
Przeczytaj też inne historie TUTAJ >>> Wasze historie
zdjęcie: pixaby.com