Moje kochane, chciałabym podzielić się z Wami historią mojego poronienia – być może wyda się Wam zupełnie „zwykła”, bo i lekarze byli dla mnie mili i całkiem szybko pogodziłam się z odejściem Aniołka. Ale dla mnie poronienie było nie tylko stratą. Postarałam się wynieść z tego doświadczenia to, co najlepsze.
Na pewno brzmię jak wariatka, bo co dobrego można znaleźć w poronieniu… Może i tak, ale nie chciałam zadręczać się myślami, nikogo obwiniać,
więc i żałobę przeżyłam całkiem spokojnie.
Dzięki stracie Aniołka mój związek z mężem się umocnił, a teraz jesteśmy rodzicami wspaniałych Bliźniaków i chyba nie moglibyśmy być szczęśliwsi. Na pewno zapytacie, jak to możliwe. Przecież wiele osób nie daje sobie rady z taką tragedią, niektóre związki nawet się rozpadają z powodu wzajemnego obwiniania, niechęci czy złości. Oczywiście przez pierwsze kilka dni targały mną takie uczucia, nie mogłam patrzeć na męża, nie mogłam spojrzeć sobie w oczy. Ale szybko zrozumiałam, że to zupełnie nie ma sensu.
Musimy być razem a nie przeciwko sobie
Że przecież musimy być razem a nie przeciwko sobie, bo chcemy wyjść z tej sytuacji silniejsi i bogatsi. O nowe doświadczenia, nowe emocje, nowe uczucia. Wspieraliśmy się, dużo rozmawialiśmy, snuliśmy plany. Na początku często odwiedzaliśmy razem grób Aniołka i to były chyba najtrudniejsze chwile. Potem wyjechaliśmy na szalone wakacje, spaliśmy w samochodzie i tanich hostelach, czasami pod namiotem, dużo zwiedzaliśmy, trzymaliśmy się za ręce. Po prostu – niczym para zakochanych nastolatków. Staraliśmy się zupełnie zdystansować. Po powrocie okazało się, że jestem w ciąży. Tym razem wszystko przebiegło bez komplikacji, urodziły się nasze kochane Bliźniaki.
[pisownia oryginalna]I tu mój apel do Was: to, że Wasze dziecko odeszło wcale nie znaczy, że nie macie prawa być szczęśliwe! Nie czujcie się winne, kiedy spędzicie miło dzień czy kiedy coś się Wam uda. Nie rezygnujcie z przyjemności, bo „tak wypada”, bo „co ludzie powiedzą”. Oczywiście wszystko w swoim czasie, ja stosunkowo szybko czułam się na siłach wrócić do „normalnego życia”. Jednej z nas wystarczy miesiąc, inna potrzebuje roku, jeszcze kolejna – trochę więcej. Ale wszystkie mamy prawo do szczęścia.
Jeśli chcesz podzielić się swoją historią napisz do nas na adres info@poronilam.pl