Autor: Olga Przybyłek, psycholog, psychoterapeuta, Gabinet Psychoterapii Przystań.
Gdy mówimy o poronieniu, bardzo często mamy na myśli tylko kobietę, podczas gdy tragedia dotyczy nie tylko kobiety, ale również jej partnera oraz całego systemu rodzinnego. To bolesne doświadczenie nie pozostaje obojętne dla związku. Stanowi dla niego rodzaj próby. Może położyć się cieniem na relacji, spowodować przepaść niezrozumienia i osamotnienia ale może także przyczynić się do zacieśnienia więzi i poprawy komunikacji w związku.
- Co zatem zrobić i jak się zachować, aby ta bolesna strata nie wpływała negatywnie na relację?
- Kobiety i mężczyźni różnią się między sobą pod względem przeżywania i okazywania emocji
- W tych trudnych momentach należy przede wszystkim rozmawiać
- Nie ma jednego określonego wzorca zachowań
- Warto również zwrócić uwagę na otoczenie pary
Co zatem zrobić i jak się zachować, aby ta bolesna strata nie wpływała negatywnie na relację?
Każdy związek doświadcza cierpienia na swój indywidualny sposób. Przede wszystkim musimy pamiętać, że jest to strata, która wymaga przejścia przez proces żałoby. Ból, który jest w człowieku, musi się ujawnić. Musi zostać wyrażony, opowiedziany.
Nieprzeżyta, stłumiona żałoba jest jak otwarta rana, która stopniowo niszczy związek; powoduje narastanie konfliktów i wzajemnych oskarżeń.
Kobiety i mężczyźni różnią się między sobą pod względem przeżywania i okazywania emocji
Na bazie tych różnić mogą pojawić się trudności we wzajemnym wspieraniu się, a niewypowiedziane oczekiwania będą powodować narastające napięcie w relacji i sytuacje konfliktowe. Często też pod adresem mężczyzn kierowane są oczekiwania (nie zawsze wypowiedziane), że to on będzie tym silnym ramieniem i da oparcie. W tej bolesnej sytuacji również mężczyźni potrzebują wsparcia i porozmawiania o tym, co się stało.
Pamiętajmy o tym, że mężczyźni różnią się od kobiet pod względem ekspresji emocjonalnej. Na kształtowanie się takiej postawy ma wpływ zarówno wychowanie, jak i wzorce kulturowe. Z tego względu może być im trudniej okazywać emocje i wolą je zachować dla siebie.
Musimy zdać sobie sprawę z tego, że u mężczyzn mechanizmy obronne działają inaczej niż u kobiet. Są oni częściej zamknięci w sobie, mniej wylewni, chowają się za wizerunkiem twardego faceta. To, że mężczyzna nie rozmawia, nie płacze, nie znaczy, że nie cierpi, nie przeżywa. Mężczyźni skłonni są bardziej koncentrować się na zadaniach do wykonania (np. sprawy związane z pogrzebem) niż na uczuciach.
W tych trudnych momentach należy przede wszystkim rozmawiać
To jest podstawowy krok do wzajemnego zbliżenia się. Para musi bowiem poradzić sobie z faktem bezsilności, niesprawiedliwości. Ważne jest, aby wzajemnie się nie oskarżać i nie szukać winnego.
Nie ma zasad, które mówią, jak długo powinniśmy przeżywać emocje, ale na pewno należy o ich mówić. Nie można dopuścić do sytuacji, aby poronienie stało się tematem tabu.
Należy partnerowi jasno zakomunikować swoje potrzeby, nazwać oczekiwania np. „chcę, abyś mnie przytulił”, „co ty czujesz?”, „chcesz o tym porozmawiać?”. Wytłumaczyć partnerowi, co przeżywamy. Postawa „domyśl się sam” prowadzi do nieporozumień i poczucia bycia niezrozumianym.
Nazywanie uczuć i pragnień już samo w sobie ma wartość, która zbliża, działa terapeutycznie. Tłumienie uczuć ma negatywne skutki dla związku.
Nie ma jednego określonego wzorca zachowań
Czasem jest dobrze wspólnie pomilczeć, a czasem porozmawiać. Czasem zamiast słów wystarczy gest np. przytulenie, wspólne bycie.
Pamiętajmy, aby na siłę nie narzucać drugiej osobie własnego sposobu przeżywania emocji. Ważne jest, aby pomóc partnerowi zrozumieć, co się ze mną dzieje, co czuję, tak aby czas żałoby przeżywać razem, aby umieć się wspierać.
Warto również zwrócić uwagę na otoczenie pary
Czasami otoczenie uniemożliwia osobom przeżycie emocji towarzyszących procesowi żałoby. Niekiedy członkowie rodziny boją się o tym rozmawiać, nie wiedzą, jakich słów używać. Próbują zachęcić kobietę do aktywności, do szybkiego powrotu do obowiązków.
To, co możemy dać, aby miało wartość leczącą, to czas na niedziałanie, przestrzeń do wyrażania emocji i swoją obecność. Nie należy używać pocieszeń typu: „jesteś jeszcze młoda”, „urodzisz kolejne dziecko”. Tego, czego para potrzebuje najbardziej, to nie słów pocieszania, tylko gotowości do wsparcia.
Olga Przybyłek, psycholog, psychoterapeuta, absolwentka Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Ukończyła kompleksowe szkolenie z zakresu terapii krótkoterminowej w Polskim Instytucie Psychoterapii w Krakowie. Odbyła cykl szkoleniowy z zakresu terapii rodzin w Polskim Instytucie Ericksonowskim w Katowicach. Czytaj więcej >
Gabinet Psychoterapii Przystań
ul. Barbary 14/8, Katowice
Tel. + 48 510-379-421
e-mail: poczta@twojpsycholog.info.pl
twojpsycholog.info.pl
My z mężem średnio możemy się dogadać po odejściu naszego Aniołka ;(
Ja czuje się odrzucona podwójnie. Niestety mąż zdał mi do zrozumienia że nie chciał tego dziecka. Cierpię podwójnie za to maleństwo też. Egoista myślący o sobie. Myślę o rozstaniu.
Mój mąż przy 2 poronieniu mnie zostawił. Uciekł w wir pracy, przestał ze mną rozmawiać jedynie co to tylko potrafił sie kłócić . Wymagał abym nie płakała abym szybko wróciła do normalności. Nawet były pretencje ze przedłuzałam sobie zwolnienie L4. Jak jest dziś ? Sprawy załatwiałam sama , imiona dzieci również sama wybrałam. Mąż jakby wyparł sie tego bo przecież to były początki ciaży wiec jakby jej nie było.Nasze małżeństwo nie przetrwało. W moim sercu wielki ból.
Popłakałam się czytając Pani historie… szkoda że nie mogłam wtedy Pani przytulić…
moja historia jest podobna…
Wraz z żoną, stracilismy przez poronienie dwójkę dzieci. Pierwsze zaraz po slubie, w drugim miesiacu… rozczarowanie, żal, smutek i łzy, nie przy żonie, a w samotnosci w samochodzie, rok pozniej drugie dziecko… Nie potrafie z tym żyć, budowalem dom, bez niczyjej pomocy, ciezko pracowałem. A przed pierwszym poronieniem, po poinformowaniu tesciowej i dobrej nowiny dla tescia że bedzie dziadkiem- uslyszalem od niego słowa: Ciekawe kto zarobi na dziecko, bo ja go nie będę utrzymywal ( dodam że calymi tygodniami pracowalem, nawet po 31 dni w miesiącu), mam duży żal do tego czlowieka, jak rowniez po tym wszystkim nie patrzre na żone jak wczesniej, straciłem do niej to cos… Od dwoch lat prowadzę swoja firme, inwestuje z gloww na przyszlosc, ale ciagle słyszę że to mało…Żona twierdzi abym budowal dla nas dom, że w razie dziecko to, czy tamto… ale ja juz nie mam dla kogo sie starac, nie mam po co… chce czasami od tego zycia gdzies uciec… odczuwam że wpadam w depresje, czasami wszystko to na mnie ciąży i nie mam na to sił. Nie chcę nawet myslami do tego wracac… Czasami kobiety, zrozumcie że i dla faceta jest to trudne przeżycie. Gdy dowiedzialem sie pierwszy raz że Żona jest w ciązy, plakałem jak dziecko. Po tych wszystkich wydarzeniach, mam poprostu dosc, a relacje i bliskosc w małżeństwie nie są już takie same… Kazdy czlowiek jest inny, są i potwory… Dlatego wspolczuje ludziom ktorzy chca miec dzieci ale nie mogą…
Jestem po drugim poronieniu. I znów przechodze to samo. Brak wsparcia i pretensje, ze wydane tyle pieniedzy na ginekologa i nic z tego. Ze w tym czasie moglam pracowac a nie lezec sobie w szpitalu. Bo ja tam chyba na wczasy pojechalam. Nie mam juz sily i nie mam z kim o tym porozmawiac, bo nie wolno mi nikomu o tym mowic bo to wstyd. I jedyne co powiedzial to ze dobrze, ze go ze mna w szpitalu nie bylo bo by musial sie wstydzic, ze stara baba i placze i ze brzuch ja boli. Nie wiem jak tak mozna do kogos mowic. Nie rozumiem. Juz nie chce wiecej sie starac.
Ja też straciłam dziecko 17.08.2021.lezalam w szpitalu i dostawalam serię tabletek poronnych a później czekał mnie zabieg.Nie mogę dogadać się teraz z partnerem. Chce być sama i przeżyć to wszystko sama i jak narazie nie ma mowy o nastepnej ciąży. W kobiecie rozwija się ciąża a później okazuje się że jest puste jajo płodowe. Wielki smutek i żal to miał być już 12 tydzień. [i]
Witam chciałbym zaciągnąć porady. Razem z dziewczyną spodziewaliśmy się dziecka które poroniła w 5 miesiącu. Ogólnie sytuacja wygląda tak że minęło 1,5 tygodnia ona się odcięła ode mnie całkowicie zero wiadomości widywań czegokolwiek. Zostawiła mnie tydzień po stracie dziecka ale czułem już szybciej że jest nie tak nawet w ciąży. Oddaliliśmy się od siebie rzadkie spotkania 100 km od siebie mieszkamy ja pracuję w systemie mało czasu rzuciłem się wir zarabiania pieniędzy żeby niczego im nie zabrakło po porodzie. Ona oskarża że nie interesowałem się nią ani dzieckiem a ciążę i strate przezyla sama z rodzicami i bratem mnie w jej świecie nie ma. Próbuje nawiązać kontakt ale urywa wręcz panicznie reaguje na każdy gest pomocnej dłoni. Kiedyś zaproponowałem że jak jest w ciąży żebyśmy zamieszkali razem ja mam dom to ona powiedziała że woli z rodzicami. Strasznie boli mnie i głowa wysiada bo tęsknię za nią no i za strata dziecka nie wiem co mogę zrobić w takiej sytuacji. Dużo mieszaja tu jej rodzice którym się zwierz z każdego naszego nieporozumienia i przedstawia mnie w złym świetle. Bardzo ja kocham ale już sam nie wiem co robić dalej jak się zachować. Ciężkie to wszystko nie mamy po 18 lat tylko po 30 + a nie potrafimy albo nie chcemy rozwiązać problemów jak dorośli.
Czy jest jakiś paragraf oskarżający osobę postronną, która hejtowała, szantażowała i straszyła bezpodstawnie kobietę w pierwszych tygodniach ciąży i ta z powodu ogromnego stresu i strachu poroniła po kilku tygodniach? Dodam, że ciąża była zagrożona…
W kwestii pytań prawnych zalecamy skontaktować się z prawnikiem.